W rodzinie mam już opinię „zbieraczki staroci”, ale widzę, że moja miłość do zapomnianych przedmiotów wykracza poza rodzinne historie. Kilka miesięcy temu pani Maryla – przyjaciółka mamy mojego męża, podarowała nam starą lampę. To nie jedyny prezent, który otrzymaliśmy od pani Maryli w ramach wspierania mojej pasji.

 Lampa była zaśniedziała i trochę smutna. Zastanawiałam się też, dlaczego producent zostawił widoczne czarne osłonki pod abażurem. Jak dla mnie – trochę dziwna wizja artystyczna.

Prace nad lampą niechcący zostały podzielone na etapy uzależnione od wizyt w małym domku. Wyczyściłam podstawę, abażury zakwitły różami i koronką a mąż zadbał o nową instalację elektryczną.

Lampa jest cudownie romantyczna i zachęca do leniwych rodzinnych wieczorów z lampką wina w ręku.