Nasz dom ma 68 lat. Jak każdy poważny pan ma swoje sekrety. WIELKIE PODDASZE – tajemnicze miejsce z ogromnym potencjałem. Rzadko tam zaglądam, bo trzeba się wdrapać po drabinie, przecisnąć przez pajęczyny i uważać na każdy krok.Nasze oziębłe stosunki nie kolidują z intensywnym planowaniem tej przestrzeni.

Przeglądam tysiące gazet, internetowych porad, ciekawych realizacji. Szukam pomysłów i inspiracji. Na stronie VELUX ® znalazłam przykład przemiany starego, zaniedbanego strychu z XIX wieku.

Nasz strych wygląda podobnie. Stare belki, brak podłogi i ocieplenia ścian. Będzie wielkim wyzwaniem i tym bardziej musimy wszystko dobrze rozplanować.

W monachijskim mieszkaniu prezentowanym na zdjęciach zostawiono jedną wielką przestrzeń. Zamontowane w dachu okna doświetliły całe pomieszczenie. Stare belki wyczyszczono i położono podłogę. Mam nadzieję, że nam też się to uda!

NASZE PLANY:

1. BELKI – zostawimy piękne drewniane belki. Jestem przekonana, że stworzą niepowtarzalny klimat.

2. PODZIAŁ PRZESTRZENI – wydzielimy pokój synka i duży salon. W pokoju malucha zamontujemy huśtawkę i wydzielimy kącik do pracy. Do tego duże łózko, półki z książkami,  rolety do okien dachowych i tipi handmade.

W salonie stanie niski stół, dwie kanapy i wielkie poduchy, które będą udawać pufy gdy pojawią się goście.  Na ścianach zamieszają wiekowe plakaty i stare grafiki. Zrobię dywan z kolorowej bawełny i przygotuję dodatki.

3. OKNA – koniecznie duże, przestronne. Takie, które pokażą zielone korony drzew i podlaskie zimowe zaspy.

Przy okazji pokażę Wam coś, co wprawiło mnie w osłupienie, bo nie miałam pojęcia są takie możliwości – ŚWIETLIK. W wielkim skrócie – tunel z lustrzana powłoką, który przenosi światło w najbardziej niedostępne miejsca.

W mojej przyszłej pracowni, która będzie również pokojem prowadzącym na poddasze, drewniane schody częściowo zasłonią okno. Nie pytajcie o szczegóły – nie mamy innego wyjścia. Dojrzewa we mnie myśl o doświetlających tunelach, które rozwiązałyby część problemu. Taaaak… miało być o poddaszu a już jestem na parterze.  O tym później.

Artykuł sponsorowany