Każdy ma listę ulubionych książek, nawet, jeśli sobie z tego nie zdaje sprawy. Siedzą w twojej głowie, a gdy pada znamienne „polecisz coś?” podajesz ostatnio przeczytaną lub taką, którą uważasz za kultową. Smażone zielone pomidory.
Smażone zielone pomidory
Na mojej babskiej półce z książkami brakowało „Smażonych zielonych pomidorów”. Obejrzałam film, a kilka lat później przeczytałam książkę, pożyczoną od przyjaciółki. Zapomniałam o niej na lata. W połowie marca, do księgarni trafiło nowe wydanie książki i wiedziałam, że zamieszka w moim domu.
O co chodzi?
Evelyn, pani w średnim wieku, zagubiona w małżeńskim życiu, poznaje staruszkę, dzięki której odkrywa niezwykły świat dwóch wyjątkowych kobiet. Pani Threadgood przenosi Evelyn i czytelników do Alabamy lat trzydziestych. Do kawiarni Whistle Stop Cafe, w której serwują smażone zielone pomidory. Opowiada o dwóch młodych kobietach, które połączyły życiowe tragedie, przyjaźń a nawet miłość. Zdradza rodzinne sekrety i pokazuje jak wielka siła drzemie w kobietach. Evelyn, poznając historię Idgie i Ruth, nabiera przekonania, że musi zmienić swoje życie.
Więcej nie zdradzę, nie powiem „mordercą był kucharz” 🙂 bo może ktoś jeszcze nie czytał „Smażonych zielonych pomidorów”.
Książka czy film?
Zobaczyłam kiedyś rysunek góry lodowej, który świetnie odpowiada na to pytanie. Wierzchołek góry lodowej to film. Mały, piękny, widoczny i oczywisty. Prawdziwe tajemnice kryją się pod taflą wody.
Emocje
„Smażone zielone pomidory” są wypchane emocjami. Książka pachnie świeżo paloną kawą i ciastem. Jest odskocznią od codziennego pędu. Poznając bohaterów zdajesz sobie sprawę, że są bardzo realni i prawdziwi, że poruszane tematy są ponadczasowe i uniwersalne. Od najmocniejszych (śmierć, gwałt a nawet morderstwo), przez trudne (homoseksualizm), po najważniejsze (miłość, przyjaźń i lojalność).
Mądra książka. Jedna z moich ulubionych.
Jaka jest twoja ulubiona książka?
Brzmi ciekawie. Postanowiłam zacząć od wierzchołka góry lodowej 🙂
Dobry początek! 🙂
Film jest ugłaskaną wersją tej opowieści (moim zdaniem) 😉
Czytałam sto lat temu 🙂
to tak jak ja ale powroty są miłe 🙂
Po pomidorach polecam jeszcze „Daisy Fay i cudotwórca” 😉
O właśnie! Ja kiedyś oglądałam film, podobno mówi się, że jest to naprawdę dobry film. A za czytanie to ja się ciągle wziąć nie mogę. Książek z biblioteki wypożyczać nie lubię, bo potem zawsze mi nie po drodze by oddać.… Czytaj więcej »